„Integracja jeśli tak , to dlaczego?” Propagowanie idei wolontariatu jako elementu procesu integracji z osobami niepełnosprawnymi.
Nie możemy udawać, że wokół nas nie ma osób niepełnosprawnych. Wprawdzie nie jest to możliwe, aby całkowicie wcielić się w ich położenie, ale można spróbować żyć razem z nimi w harmonii i bez uprzedzeń. Niezrozumienie przyczyn upośledzenia i stereotypy związane z tym zagadnieniem powodują niechęć do kontaktowania się z osobami upośledzonymi oraz strach przed integracją z nimi. Mając możliwość, w pracy zawodowej nauczyciela, obserwowania tego zjawiska postanowiłam spróbować to zmienić. W celu zmniejszenia dystansu wobec uczniów szkół specjalnych zaplanowałam szereg różnych działań, które okazały się bardzo ważnym przedsięwzięciem dla mnie, moich uczniów, a także dla szkoły, w której pracuję. Pomysłodawcami tego przedsięwzięcia okazali się w zasadzie moi uczniowie z otwartego w roku szkolnym 2002/2003 liceum profilowanego o profilu socjalnym. Celem nadrzędnym tego liceum jest przygotowanie do pracy przyszłych pracowników socjalnych, a przede wszystkim kształtowanie u uczniów właściwych postaw wobec ludzi potrzebujących pomocy. Zainteresowała licealistów możliwość pomagania innym i zmobilizowana zachętą z ich strony, postanowiłam rozwijać ideę wolontaryzmu na forum szkoły. Początkowo skupiłam się na działaniach, dzięki którym mogłam uzyskać jak najwięcej informacji o wolontariacie i o osobach, które już w nim działają na terenie miasta Pułtuska. I tak rozmowa z panią dyrektor MOPS w Pułtusku, rozpoczęła moją przygodę z wolontariatem. Zorganizowałam spotkania z pracownikiem socjalnym z MOPS w Pułtusku zajmującym się problematyką związaną z pracą wolontariacką oraz z przedstawicielką Stowarzyszenia Animatorów Społecznych, które z ramienia odrębnych organizacji zajmują się tym samym – pomaganiem innym . W wyniku tych spotkań, wraz z uczniami z dwóch klas licealnych socjalnych oraz klasy IV technikum odzieżowego założyłam Szkolny Klub Wolontariusza, który oficjalnie rozpoczął swoją działalność w dniu 17 lutego 2003 roku . Zgodnie z założonymi celami naszego programu, rozpoczęłyśmy działania od wielkiej akcji zbierania książek, zabawek oraz gier dla osób niepełnosprawnych, na zbliżające się z nimi pierwsze spotkanie, organizowane przez MOPS w Pułtusku . Wolontariuszki rozplakatowały informacje o naszej akcji „ maskotka’’ w rodzimej szkole, a także w innych szkołach na terenie Pułtuska i okolic. Spotkały się z wielką życzliwością, dzięki której zebrały dość dużą ilość zabawek i książek. Z gimnazjum z Obrytego przywiozły nawet cały wór maskotek. Bardzo cieszyłyśmy się z naszej pierwszej akcji, a podziękowania za przekazane przedmioty do świetlic, pozwoliły odczuć zarówno mnie jak i moim uczennicom, że to co zostało zrobione, przyniosło komuś zadowolenie i korzyść. Kilka wolontariuszek systematycznie odwiedzała świetlicę i spędzała czas z dziećmi tam uczęszczającymi. Pomagały im odrabiać, czytały bajki i zwyczajnie poświęcały im uwagę i swój wolny czas, którego nie znajdowali dla nich ich rodzice. Kolejnym zadaniem SKW było uczestniczenie w majowym spotkaniu z niepełnosprawnymi. Wolontariuszki przygotowały piękny scenariusz rekreacyjno-sportowej części tego spotkania. Była w nim familiada, wspólne zgadywanki, różne zabawy sportowe z obręczami i piłkami. Było dużo śmiechu i radości z dobrej zabawy i nagród, które wcześniej zebrałyśmy w zimowej akcji „maskotka”. To była naprawdę udana impreza. Sprawiła, że moje wolontariuszki poczuły się potrzebne i dumne z siebie. Tym bardziej, ze przeważająca większość z nich, tak blisko i po raz pierwszy, zetknęła się z osobami niepełnosprawnymi. Przekonały się, że są to ludzie ufni, weseli, cieszący się z kontaktu z innymi ludźmi. Okazało się, że nie było to nasze ostatnie spotkanie z podopiecznymi MOPS. Pracownicy socjalni również zadowoleni z tej pierwszej imprezy integracyjnej postanowili, że był to tylko dobry początek. I już we wrześniu nowego roku szkolnego zaproszono nasz klub do współpracy. 13 września 2003 roku wybrane wolontariuszki gościły ze mną w Ośrodku Wsparcia, w którym spotkaliśmy się ponownie ze starymi znajomymi. Utworzyliśmy wówczas wspólnie „Klub Otwartych Serc”. Postanowiliśmy, że przynajmniej raz w miesiącu będziemy się razem bawić i miło spędzać czas. Każde z tych spotkań wniosło coś do mojego życia i nie wątpię, życia moich uczennic. Osoby niepełnosprawne z naszego klubu, to szczere ale i pełne kompleksów indywidualności. Przebywanie z nimi uczy otwartości, pochwały życia i doceniania tego, że jest się komuś potrzebnym . Wspólne zabawy sprawiają, że zapomina się o swoich problemach i kłopotach. Wtedy wszyscy się śmiejemy i staramy spędzać ten wspólny czas jak najlepiej. Szkolny Klub Wolontariusza już z własnej inicjatywy, nawiązał kontakt ze Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym w Pułtusku. Chcieliśmy nie tylko jako uczniowie liceum socjalnego, poznać funkcjonowanie tej placówki, ale również spróbować zaprzyjaźnić się z ich wychowankami i dzielić się z nimi radościami dnia codziennego . Dlatego też, wolontariuszki postanowiły zorganizować dzieciom z ośrodka Dzień Dziecka, który odbył się w czerwcu 2003 roku. Napracowały się bardzo. Kilkakrotnie odwiedzał sklepy i hurtownie spożywcze z prośbą o podarowanie słodyczy na planowaną imprezę. Efekty były niesamowite. Zostały obdarowane nie tylko słodyczami, ale i owocami, lodami, napojami. Na część artystyczną przygotowały bardzo śmieszną bajkę o współczesnej królewnie Śnieżce, a także inne bardzo ciekawe konkursy, gry i zabawy. Same zorganizowały niezbędne rekwizyty i stroje. To był bardzo udany dzień dziecka. Bajka wywołała salwy śmiechu i była gorąco oklaskiwana. Wszystkim się podobała. Potem odbyły się konkursy ze słodkimi nagrodami. Na końcu dzieci poczęstowano lodami i owocami. Nie obyło się bez wspólnej dyskoteki, na której wszyscy doskonale się bawili. Dzieci z ośrodka żegnały nas dopytując, kiedy ponownie się spotkamy. Były bardzo zadowolone, niektóre z nich od razu „przylepiły” się do wolontariuszek szukając ciepła i bliskości. My też cieszyłyśmy się z udanej imprezy, oczywiście planując już następne spotkania. Zgodnie z tym co sobie obiecałyśmy, już we wrześniu w nowym roku szkolnym 2003/2004 zostały zorganizowane przeze mnie warsztaty integracyjne. Polegały one na wspólnych konkursach, grach i zabawie. Umożliwiły lepsze poznanie się i rozszerzenie wiedzy moich uczniów na temat niepełnosprawności. Nauczycielki ze specjalnego ośrodka nie kryły swego podziwu ze wspaniałego kontaktu, jaki wywiązał się zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Następne spotkanie, które odbyło się w październiku, miało nieco odmienny charakter. Wolontariuszki z kl. II socjalnej „a” zaprezentowały na nim inscenizację pt. „Narkotykom nie bo nie”. Pomysł ten był wynikiem chęci urozmaicenia naszych kontaktów. W dowód wdzięczności wychowankowie ze SOSW zaprezentowali nam swój dorobek artystyczny, udowadniając, że potrafią bardzo ładnie tańczyć, gdyż to występ zespołu tanecznego stanowił część artystyczną spotkania . Potem była wspólna dyskoteka, która przekonała mnie, że nawet uczniowie, nie będący wolontariuszami „przesiąkli” naszymi ideami. Potrafili okazać dużo serca w trakcie zabawy. Okazało się, że właśnie ona zbliża najbardziej i staje się najlepszą drogą ku integracji. Znalazło to potwierdzenie kiedy w grudniu po raz kolejny zawitaliśmy do ośrodka. Witano nas już jak starych znajomych. Radość była tym większa, że wszystkie dzieci z ośrodka wiedziały, że nasze odwiedziny wiążą się z tradycyjnymi Mikołajkami. Punktem kulminacyjnym spotkania był św. Mikołaj i paczki przygotowane dzięki staraniom wolontariuszy. W paczkach były drobne upominki oraz słodycze. Niemal każde z dzieci chciało się popisać przed Mikołajem, (za którego był przebrany najgorszy rozrabiaka klasowy) tym co potrafi. Były więc wierszyki i piosenki, siadanie Mikołajowi na kolanach, który dzielnie przytulał nawet większych od siebie. Oczywiście były też wspólne gry, konkursy oraz dyskoteka wieńcząca pełną radości i beztroskiej obustronnej zabawy imprezę, będącą kolejnym krokiem ku integracji. Nasze wizyty w SOSW zaowocowały inną jeszcze formą współpracy. Polegała ona na realizowaniu przez uczennice z klasy piątej technikum odzieżowego, razem z uczniami z ośrodka specjalnego Programu Zajęć Krawieckich. Przez kilkanaście dwu godzinnych spotkań uczennice z technikum wcielały się w rolę instruktorek. Bezpośrednio przekazywały swoim koleżankom i kolegom podstawowe wiadomości z zakresu szycia. Odbywało się to już nie w formie zabawy, ale konkretnej koleżeńskiej współpracy. Z przyjemnością obserwowałam z nauczycielką SOSW, jak z dużym zaciekawieniem i uporem jej uczniowie zgłębiają tajniki szycia, a moje uczennice cierpliwie i wytrwale dzielą się swoją wiedzą . Jeśli nawet uczniowie ze specjalnego ośrodka nie nauczyli się zbyt wiele w zakresie krawiectwa, to z pewnością dla moich uczennic były to niezapomniane spotkania . Po pierwsze dlatego, że dowiedziały się jak wdzięczne są osoby niepełnosprawne za okazywaną im pomoc i zainteresowanie, jak potrafią się cieszyć ze spraw drobnych i banalnych, czego często my zdrowi nie potrafimy. Wprowadzenie w życie promowania idei wolontariatu, jako podstawowego elementu procesu integracji z niepełnosprawnymi, wśród młodzieży i nauczycieli Zespołu Szkół im. B. Prusa przyniósł i nadal przynosi wiele dobrego. Udało mi się wprowadzić najważniejsze jego założenia w nurt życia moich uczniów, a także zainteresować nim nauczycieli z mojej szkoły. Pierwszym tego miernikiem jest prężnie działający Szkolny Klub Wolontariusza, którego członkinie z wielkim zaangażowaniem organizowały opisywane wcześniej imprezy i przeprowadzały różnego rodzaju działania, mające na celu niesienie pomocy i integracji z osobami niepełnosprawnymi. O tym, że były one udane świadczą podziękowania skierowane do naszej szkoły. Na początku były wyraźnie obawy i lęk. Na podstawie wielu rozmów, które przeprowadziłam ze swoimi uczniami, okazało się, że zdecydowana ich większość nigdy nie zetknęła się z niepełnosprawnością i zwyczajnie nie wiedziała czego może się spodziewać w czasie kontaktów z osobą niepełnosprawną. Teraz wyraźnie sytuacja ta uległa zmianie. Wspólnie przekonaliśmy się, że są to po prostu ludzie. Może niezupełnie tacy jak my, ale potrafiący swym zachowaniem okazać radość i wdzięczność. Spotkało to mnie i moje uczennice. Poczułyśmy się docenione i pełne przekonania, że nasze działania były wartościowe i przyniosły innym ludziom zadowolenie i przekonanie że nie są sami. Myślę, że opisane przeze mnie działania są krokiem milowym ku integracji młodzieży ze szkoły masowej z uczniami upośledzonymi umysłowo.
Dorota Orłowska
|